piątek, 11 grudnia 2015



CZĘŚĆ 2

Następnego dnia Andrzej zaczynał pracę o 12:00. Nie wiedział, że o wczorajszym zajściu na parkingu wie  Przemek. Nieświadomy wszedł do placówki, gdzie inni pracownicy przywitali go spojrzeniem pełnym pogardy. Uśmiechając się wrednie podszedł do stojącego nieopodal Krajewskiego, który miał minę jakby zjadł tonę kwaśnej cytryny na śniadanie.
An: a co ty taki zadowolony z życia? – powiedział chirurg ironicznie
Ad: a daj mi spokój człowieku. Ja nawet nie wiem co ja wczoraj robiłem! A zrobiłem dużo!
An: ty się dobrze czujesz? Psychiatria jest na drugim piętrze.
Ad: stary. Masz czas? Chodźmy do twojego gabinetu.
An: aleś ty tajemniczy.
Całą drogę brunet nie odzywał się do niego słowem. Z jego oczu nie można było nic wyczytać. Kiedy weszli do królestwa profesora młody lekarz zaczął rozmowe :
Ad: ok. pokaże. Ale jeśli będziesz mi prawił kazania to wyjdę od razu – zrobił minę obrażonego dziecka
An: Adam!
Ad: no dobrze. – pokazał mu lewy nadgarstek. Miał na nim wytatuowany napis : „Jestem wyrachowaną, szowinistyczną męską świnią i nie wstydzę się tego”
Falkowicz, gdy zobaczył owy tatuaż parsknął niekontrolowanym śmiechem. Nie pomyślał, że Adam mógłby się tak upić i zrobić coś takiego.
Ad: bardzo zabawne. No po prostu tarzam się ze śmiechu. – powiedział z gburowatym wyrazem twarzy
An: twoja głupota nie zna granic. A teraz zamiast rozpaczać nad swoim losem z łaski swojej zabierz się do pracy.
Kiedy kończył swoją szpitalną służbę i przechadzał się korytarzem dostrzegł przezabawny widok. Jego ukochana siostra przyszła do kliniki razem z swoją najlepszą przyjaciółką- również wokalistką i jurorką. Ona też była kontrowersyjna, miała kolorowy język, tatuaże. Pracowały razem w programie, czasem spotykały się na koncertach. Andrzej nie przepadał za Agnieszką Chylińską. Jej styl bycia niezbyt do niego trafia.
J: cześć braciszku – podbiegła do niego na czarnych szpilkach Joanna
An: witaj kochana.
Ag: dzień dobry. – blondynka jak zawsze była w dobrym humorze
Gdy doktor Krajewski zobaczył z kim rozmawia jego współpracownik od razu dołączył do konwersacji.
Ad: no witam piękne panie – zaczął lekarz zapominając o swoim nadgarstku
J: chrzań się. – odpowiedziała patrząc na niego z wrednym uśmiechem na twarzy
Ad: jak milutko…
Ag: naszą Aśkę wkurwił jakiś kierowca. Miała pierwszeństwo na drodze a on się wpieprzył przed nią
J: właśnie przeklęłaś dwa razy w jednym zdaniu. Brawo. – zaśmiała się
Ag: pff… się lepsza znalazła. Mam ci przypomną co mówiłaś w Paranienormalnych Tonight i u Kuby Wojewódzkiego?
J: a ty to co? A ja mam ci przypomną co mówiłaś na rozdaniu Fryderyków w 1996? – odgryzła się Falkowicz
Ag: to było dawno – spojrzała na dwójkę mężczyzn
Ag: spokojnie, my tak zawsze
Ad: na wizji też?
J: na wizji tym bardziej.
W czasie gdy rudowłosa piosenkarka była na wizycie kontrolnej u Agaty jej towarzyszka próbowała odgonić się od plotkarzy – Przemka Zapały i Borysa Jakubka
Ag: matko jak ten szpital ma TAKICH lekarzy to ja się kurwa dziwie, że on w ogóle funkcjonuje!
B: ale przecież my jesteśmy fajne chłopaki! Tylko trzeba się na nas poznać!
Ag: ja pierdole… - przeklęła
J: Aga! Jak ty się w miejscu publicznym wyrażasz?
Ag: to przez nich! – wskazała na medyków
Ad: dziewczyny! Mogę z wami pogadać? Doradźcie mi w pewnej sprawie. To pilne…
J: uuu… ale zabrzmiało groźnie!
Ag: a jaka to sprawa?
Ad: Taka – pokazał kobietom tatuaż na co Joanna i Agnieszka niemal udusiły się ze śmiechu
Ag: stary! No nie masz łatwo…
J: mogłeś sobie to na czole wytatuować…
Ad: ja nie pokazałem wam tego, żebyście się naśmiewały! Tylko POMOGŁY – zaakcentował ostatni wyraz
J : Adam… najprościej i najlepiej byłoby gdybyś to sobie po prostu usunął
Ad: no ale blizny będę miał i żadna laska na mnie nie poleci – powiedział z głupią miną
Gdy artystka skończyła rozmowę z znajomym swojego starszego brata i szła w stronę wyjścia zostawiając rozbawioną Chylińską z Adamem spotkała Wiktorię.
W: Może jakieś „Cześć” albo „pocałuj mnie w cztery litery” – jak zawsze złośliwa i ironiczna zagadnęła do Asi
J: no proszę… gwiazda.
W: możesz mi wyjaśnić o co chodzi? – żona Tomasza zbita z tropu nie wiedziała o co chodzi
J: mi? O nic.
W: jasne.
J: posłuchaj: skrzywdziłaś Andrzeja. I to bardzo. On cię kochał a ty… krótko mówiąc olałaś go dla jakiegoś playboya, z którym miałaś romans a potem rzuciłaś go dla Rzepeckiego. Nie poznaje cię. Co ty robisz dziewczyno?
W: teraz to ty posłuchaj: to MOJE życie prywatne. A Andrzej… to nie była „miłość”. Raczej fatalne zauroczenie.
J: zanim zacznę przeklinać to powiem ci jedno : jeśli n prawdę tak uważasz to jesteś idiotką. – mówiąc to odeszła
30 minut później
Profesor wychodząc z szpitala dostrzegł podjeżdżającą taksówkę. O dziwo, wysiadła z niej Matylda.
M: znowu zapomniałeś odebrać mnie ze szkoły! – stwierdziła na dzień dobry
An: niemożliwe żeby było aż tak późno…
M: a jednak… masz szczęście, że jem na stołówce.
An: po kim ty jesteś taka wyszczekana…
M: wujku! Mam problem! Musisz mi pomóc zrobić rysunek na zajęcia artystyczne pt:”Moja rodzina”
An: ja… to może ciocia Joasia… akurat gdzieś się błąka po szpitalu z panią Agnieszką
M: serio jest? Gdzie?! – zainteresowała się dziewczynka
An: za nią nie podążysz…
J: za kim Matylda nie podąży? – za Andrzejem stanęła Joanna
An:  chcesz żebym dostał zawału?
M: ciocia!


2 komentarze:

  1. Fajna część ;)
    Pozdrawiam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuje :) zapraszam do czytania i komentowania kolejnych części, które pojawią się w najbliższym czasie :)
    Patrycja Agnieszka

    OdpowiedzUsuń