niedziela, 27 grudnia 2015

CZĘŚĆ 3



Stosunki między Matyldą a Andrzejem znacznie się ociepliły. Dziewczynka zaczynała traktować go jak… ojca. Aby oderwać małą od rzeczywistości profesor zabrał ją na wakacje do Hurghady. Jak zwykle ten sam hotel – Ali Baba Palace. Odpoczęli, poopalali się, popływali w morzu. Miło spędzili czas. Kasia nie wybudziła się ze śpiączki. Codziennie razem z Matyldą odwiedzali ją w klinice. Jej stan się nie poprawiał, a lekarze tracili nadzieje. Nadszedł grudzień. Był 15 grudnia 2015 roku. Za tydzień wigilia a Andrzej nie wiedział co zrobić w takiej sytuacji. Nie chciał ,aby tegoroczne święta były dla dziewięciolatki smutne. Fakt, faktem Joanna zapraszała ich na wigilie do siebie. Wyszło na to, że cała czwórka jedzie do Grudziądza na kolacje do cioci i wujka Asi. Nie był pewien czy dobrze robi zabierając tam podopieczną, ale cóż… z siostrą nie wygra. Na myśl o rodzinnej, świątecznej atmosferze skrzywił się. Odbierając ze szkoły córkę prawniczki zapytał :
An- co chciałabyś robić na święta?
M- nie wiem. Chciałabym być z mamą, ale wiem że na tak długo mnie nie wpuszczą – spuściła głowę na dół
An- ciocia Joasia zaprosiła nas do Grudziądza. Będzie jakieś osiem osób…
M- są mili? będą jakieś dzieci?
An- tak, są mili. Będzie 1,5 roczny chłopczyk. Czemu pytasz?
M- żebym mogła się z nim pobawić. Tylko… wujku? Kiedy będziemy stroić choinkę? A ozdoby?
An- choinkę? Yyyy… jutro. – powiedział bez namysłu
M- super!
Musiał kupić choinkę, bombki, światełka, łańcuchy i ozdoby świąteczne. Nigdy nie stroił swojej willi, nie przyjmował księdza po kolędzie, nie chodził na pasterke. Zazwyczaj był w pracy. Uzupełniał papiery, operacje, grant. Gdy dziewczynka odrabiała zadania domowe w swoim pokoju Andrzej zadzwonił do swojej siostry.
An- Aśka… znasz się na choince, bomkach i ozdobach. No! To mi pomóż – zaczął na powitanie
J- też cie miło słyszeć. W jakim sensie : znasz się? Specjalistką od tego nie jestem…
An- ojj… normalnie. W tym roku będę miał to wszystko…
J- i piosenki świąteczne?
An- tak…
J- jedź do galerii handlowej. A piosenki kupisz na płycie w empiku – zaśmiała  się
An- bardzo śmieszne.
J- a prezent masz dla niej?
An- oczywiście. Powiem ci jak się spotkamy. To nie jest rozmowa na telefon
Następnego dnia wchodząc do placówki medycznej zauważył kompletnie załamaną Wiktorię. Kobieta płakała.
An- coś się stało? – powiedział łagodnym głosem
W- nic. Daj mi spokój.
An- nie dam dopóki mi nie powiesz co się wydarzyło.
Consalida nic nie mówiąc pokazała mu otwartą białą teczkę.
An- wypowiedzenie?
W- nie, kartka z pamiętnika.
An- Wiki…
Bez słowa wstała i ruszyła w stronę taksówki.
****
Nadszedł 24 grudzień. Wigilia Bożego Narodzenia w domu Andrzeja Falkowicza zaczęła się spóźnieniem Joanny, która razem z partnerem miała przyjechać po nich na wieczerzę wigilijną.
An- świetnie. 15 minut opóźnienia. – zaczął na powitanie
J- trzeba było jechać swoim. A teraz wsiadaj i nie narzekaj – wokalistka zawsze wiedziała jak go „utemperować”
Po trzech godzinach jazdy czarnym mercedesem rudowłosej kobiety dotarli na miejsce. Kiedy zaparkowali i wysiedli z auta dostrzegli światło w oknie domu rodzinny Falkowicz.
Gdy weszli do środka i przywitali się z Elżbietą Kryszyńską i jej mężem – Markiem, ciocia Asi stwierdziła :
E- będziemy mieli dużą wiigile. Marek za chwile pojedzie po babcie i Wiesie a w salonie od 11:00 siedzi Wituś.
J- matko…
E- dajcie żyć… a fałszywy jak diabli…
90-letni mężczyzna w spokoju popijał ciepłą herbatę oglądając 32- calowy telewizor. Na ogół z pozoru miły starszy pan po podzieleniu się opłatkiem rozpoczął konwersacje :
W- a tak w ogóle dzieci : Gdzie wy pracujecie?
An- ja jestem lekarzem.
Agu- ja jestem choreografem – powiedział z uśmiechem
J- ja jestem piosenkarką, aktorką.
M- jurorką, zwyciężczynią drugiej edycji Tańca z Gwiazdami – wyliczała
W- no,no… niezłe osiągnięcia
J- a tak przy okazji : Gdzie jest Karolina?
M- powinna lada chwila być.

Po rozmowie Falkowicz został dokładnie wypytany o swoje życiowe błędy, sprawy.
B- to nie zdążymy na pasterkę. Jest 20:55. – prababcia Joasi i pana doktora szybko zmieniła temat
J- Andrzej i pasterka? On ostatnio jak poszedł do kościoła to prawie zasnął
An- to było dawno i nieprawda – próbował się bronić… jednak bezskutecznie.
Święta minęły im bardzo spokojnie. W pierwszy i drugi dzień świąt Matylda odwiedziła swoją mamę. Właśnie patrzył przez szybę z niekrytym wzruszeniem jak jego przybrana córka opowiada Kasi o swoich świętach. W tej sytuacji był kompletnie bezradny…

4 komentarze:

  1. Szkoda że już nie piszesz, a może jeszcze bedziesz kontynuować? Mam szczerą nadzieje, że tak szybko się nie zraziłaś ;) kontynuuj ;)

    Mimo wszystkich życzę weny ;)
    A jeśli sama chcesz poczytać o FaDzie - zapraszam do mnie historia-fady.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo za miłe słowa! :)
    Przestałam pisać bo nikt nie czytał, komentował. Jeśli bardzo chcesz mogę napisać jakąś część z dedykacją dla Ciebie :)
    Z chęcią przeczytam twoje opo jak znajdę chwilkę czasu :)
    Pozdrawiam!
    Patrycja Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czasem trudno o komentarze ;) dlatego nie zrażaj się, jest wielu takich którzy po prostu nigdy nie komentują, a czytają ;)
      Ja jestem ciekawa twojej wizji FaDy ;)
      W końcu praktycznie nie ma o nich opowiadań ;)

      Usuń
  3. Jak pojawi się wena to coś wstawię :)

    OdpowiedzUsuń