Stosunki między Matyldą a Andrzejem znacznie się ociepliły.
Dziewczynka zaczynała traktować go jak… ojca. Aby oderwać małą od
rzeczywistości profesor zabrał ją na wakacje do Hurghady. Jak zwykle ten sam
hotel – Ali Baba Palace. Odpoczęli, poopalali się, popływali w morzu. Miło
spędzili czas. Kasia nie wybudziła się ze śpiączki. Codziennie razem z Matyldą
odwiedzali ją w klinice. Jej stan się nie poprawiał, a lekarze tracili
nadzieje. Nadszedł grudzień. Był 15 grudnia 2015 roku. Za tydzień wigilia a
Andrzej nie wiedział co zrobić w takiej sytuacji. Nie chciał ,aby tegoroczne
święta były dla dziewięciolatki smutne. Fakt, faktem Joanna zapraszała ich na
wigilie do siebie. Wyszło na to, że cała czwórka jedzie do Grudziądza na
kolacje do cioci i wujka Asi. Nie był pewien czy dobrze robi zabierając tam
podopieczną, ale cóż… z siostrą nie wygra. Na myśl o rodzinnej, świątecznej
atmosferze skrzywił się. Odbierając ze szkoły córkę prawniczki zapytał :
An- co chciałabyś robić na święta?
M- nie wiem. Chciałabym być z mamą, ale wiem że na tak długo
mnie nie wpuszczą – spuściła głowę na dół
An- ciocia Joasia zaprosiła nas do Grudziądza. Będzie jakieś
osiem osób…
M- są mili? będą jakieś dzieci?
An- tak, są mili. Będzie 1,5 roczny chłopczyk. Czemu pytasz?
M- żebym mogła się z nim pobawić. Tylko… wujku? Kiedy
będziemy stroić choinkę? A ozdoby?
An- choinkę? Yyyy… jutro. – powiedział bez namysłu
M- super!
Musiał kupić choinkę, bombki, światełka, łańcuchy i ozdoby
świąteczne. Nigdy nie stroił swojej willi, nie przyjmował księdza po kolędzie,
nie chodził na pasterke. Zazwyczaj był w pracy. Uzupełniał papiery, operacje,
grant. Gdy dziewczynka odrabiała zadania domowe w swoim pokoju Andrzej
zadzwonił do swojej siostry.
An- Aśka… znasz się na choince, bomkach i ozdobach. No! To
mi pomóż – zaczął na powitanie
J- też cie miło słyszeć. W jakim sensie : znasz się?
Specjalistką od tego nie jestem…
An- ojj… normalnie. W tym roku będę miał to wszystko…
J- i piosenki świąteczne?
An- tak…
J- jedź do galerii handlowej. A piosenki kupisz na płycie w
empiku – zaśmiała się
An- bardzo śmieszne.
J- a prezent masz dla niej?
An- oczywiście. Powiem ci jak się spotkamy. To nie jest
rozmowa na telefon
Następnego dnia wchodząc do placówki medycznej zauważył kompletnie
załamaną Wiktorię. Kobieta płakała.
An- coś się stało? – powiedział łagodnym głosem
W- nic. Daj mi spokój.
An- nie dam dopóki mi nie powiesz co się wydarzyło.
Consalida nic nie mówiąc pokazała mu otwartą białą teczkę.
An- wypowiedzenie?
W- nie, kartka z pamiętnika.
An- Wiki…
Bez słowa wstała i ruszyła w stronę taksówki.
****
Nadszedł 24 grudzień. Wigilia Bożego Narodzenia w domu
Andrzeja Falkowicza zaczęła się spóźnieniem Joanny, która razem z partnerem
miała przyjechać po nich na wieczerzę wigilijną.
An- świetnie. 15 minut opóźnienia. – zaczął na powitanie
J- trzeba było jechać swoim. A teraz wsiadaj i nie narzekaj –
wokalistka zawsze wiedziała jak go „utemperować”
Po trzech godzinach jazdy czarnym mercedesem rudowłosej
kobiety dotarli na miejsce. Kiedy zaparkowali i wysiedli z auta dostrzegli
światło w oknie domu rodzinny Falkowicz.
Gdy weszli do środka i przywitali się z Elżbietą Kryszyńską
i jej mężem – Markiem, ciocia Asi stwierdziła :
E- będziemy mieli dużą wiigile. Marek za chwile pojedzie po
babcie i Wiesie a w salonie od 11:00 siedzi Wituś.
J- matko…
E- dajcie żyć… a fałszywy jak diabli…
90-letni mężczyzna w spokoju popijał ciepłą herbatę
oglądając 32- calowy telewizor. Na ogół z pozoru miły starszy pan po
podzieleniu się opłatkiem rozpoczął konwersacje :
W- a tak w ogóle dzieci : Gdzie wy pracujecie?
An- ja jestem lekarzem.
Agu- ja jestem choreografem – powiedział z uśmiechem
J- ja jestem piosenkarką, aktorką.
M- jurorką, zwyciężczynią drugiej edycji Tańca z Gwiazdami –
wyliczała
W- no,no… niezłe osiągnięcia
J- a tak przy okazji : Gdzie jest Karolina?
M- powinna lada chwila być.
Po rozmowie Falkowicz został dokładnie wypytany o swoje życiowe
błędy, sprawy.
B- to nie zdążymy na pasterkę. Jest 20:55. – prababcia Joasi
i pana doktora szybko zmieniła temat
J- Andrzej i pasterka? On ostatnio jak poszedł do kościoła
to prawie zasnął
An- to było dawno i nieprawda – próbował się bronić… jednak bezskutecznie.
Święta minęły im bardzo spokojnie. W pierwszy i drugi dzień
świąt Matylda odwiedziła swoją mamę. Właśnie patrzył przez szybę z niekrytym
wzruszeniem jak jego przybrana córka opowiada Kasi o swoich świętach. W tej sytuacji
był kompletnie bezradny…
Szkoda że już nie piszesz, a może jeszcze bedziesz kontynuować? Mam szczerą nadzieje, że tak szybko się nie zraziłaś ;) kontynuuj ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystkich życzę weny ;)
A jeśli sama chcesz poczytać o FaDzie - zapraszam do mnie historia-fady.blogspot.com
Dziękuje bardzo za miłe słowa! :)
OdpowiedzUsuńPrzestałam pisać bo nikt nie czytał, komentował. Jeśli bardzo chcesz mogę napisać jakąś część z dedykacją dla Ciebie :)
Z chęcią przeczytam twoje opo jak znajdę chwilkę czasu :)
Pozdrawiam!
Patrycja Agnieszka
Wiem, czasem trudno o komentarze ;) dlatego nie zrażaj się, jest wielu takich którzy po prostu nigdy nie komentują, a czytają ;)
UsuńJa jestem ciekawa twojej wizji FaDy ;)
W końcu praktycznie nie ma o nich opowiadań ;)
Jak pojawi się wena to coś wstawię :)
OdpowiedzUsuń